Translate

2014/06/30

Moja przygoda z blogowaniem zaczęła sie niedawno, nie jestem więc ekspertem, ale pomyślalam, ze wszystko to, czego się nauczyłam i jeszcze nauczę, będę zamieszczać na swoim blogu.
Jedną z najtrudniejszych dla mnie rzeczy podczas tworzenia bloga było utworzenie menu w postaci poziomego paska zakładek pod tytułem bloga.

A oto, jak tworzymy taki pasek (krok po kroku- dla opornych)):


Tworzymy kilka postów, każdy zapisujemy dodając etykietę


Powiedzmy, ze mamy 3 posty, w tym dwa z etykieta "diety", i jeden z etykieta "kosmetyki".



Czyli w tym momencie, gdy otworzymy strone główną naszego bloga, widok będzie taki:


Chcemy teraz utworzyć na górze poziomy pasek z kategoriami  "diety" i "kosmetyki" tak, aby po kliknięciu w ikonkę z kategorią pokazywały nam się przyporzadkowane do danej kategorii posty.
Wchodzimy więc w Layout (układ strony) i pod tytułem klikamy w Add a Gadget (dodaj gadżet). Z listy gadżetów wybieramy Pages (strony) i otwiera nam się takie okno:

Widzimy, że Home (strona główna), na której będzie pojawiał się strumień wszystkich wpisów, pojawiło się automatycznie. Aby dodać kolejne kategorie (zakładki) klikamy w: add external link, pojawia nam się okno:


Teraz otwieramy na naszym komputerze jeszcze jedno okno z naszym blogiem, ponieważ potrzebujemy skopiować adresy etykiet. Jak widać na poniższym obrazku, kliknęłam z boku z prawej strony w etykietę "kosmetyki" i w pasku adresu na górze pojawił nam się adres etykiety "kosmetyki", który kopiujemy.



Skopiowany adres wklejamy w okno New Pages/Web Address a w tytule wpisujemy Kosmetyki.


Klikamy: save link.
Identycznie postępujemy z etykietą: diety.

Gdy mamy już adresy etykiet wklejone, okno wyglada tak:

Poniżej, niewidoczny na moim zrzucie z ekranu, znajduje się przycisk Save, który naciskamy. Gotowe!

Tak wygląda gotowe menu:


Mam nadzieję, że pomogłam :)





2014/06/10


AlphaDerma CE zostal wyprodukowany przez firmę Janson Beckett Cosmeceuticals w 2004r. Produkt ten bedący nowoczesna formułą peptydową został okrzyknięty przez ekspertów jako alternatywa dla botoksu.



Naukowcy pracowali już od dawna nad znalezieniem odpowiednika toksyny botulinowej, który wykazywałby mniejsza toksyczność, i byłby możliwy do stosowania bez konieczności przeprowadzania injekcji. Amerykański biochemik Martin Rodbell, zdobywca Nagrody Nobla, odkrył produkt o nazwie Argirelina (Acetyl Hectapeptide-3), ktora posiada właściwości podobne do toksyny butolinowej- przenika w gląb skóry, blokując przekazywanie informacji o skurczu mięśni.
"Heksapeptyd Argirelina redukuje liczbę pęcherzyków uwalniających acetylocholinę ACh w synapsie. W ten sposób blokuje uwalnianie przekaźników nerwowych, dochodzi do zwiększenia progu, inaczej mówiąc uniemożliwia przewodzenie nerwowo-mięśniowe lecz mięsień nie jest całkowicie sparaliżowany. Zapobiega więc skurczom drobnych mięśni i powstawaniu zmarszczek mimicznych. Dodatkowo zwiększa syntezę kolagenu."

Argirelina w stężeniu 10% jest głównym składnikiem AlphaDerma CE. Ponadto produkt ten zawiera: 
Alpha Lipoic Acid- najbardziej silny antyoksydant, jaki dziś dostepny jest na rynku, mający za zadanie naprawę zniszczonych komórek i zapobieganie przyszłym zniszczeniom,
DMAE-nazywany często liftingiem twarzy w słoiku, pomagający ujędrnić i napiąć skórę,
Vitamin C Ester- potężny antyoksydant ochronny,
Ellastin- główny składnik skóry, dzięki któremu skóra może sie rozciągać i wracać do pierwotnego stanu bez powstawania zmarszczek i blizn,
Collagen- bialko tkanki łącznej odpowiedzialne za elastyczność skóry, jego ubytek powoduje powstawanie zmarszczek,
Soy- naturalny składnik odżywczy, odżywiający skóre powodując jej młodszy wygląd.

Producent obiecuje, że AphaDerma CE:
  • szybko wygładza zmarszczki
  • naprawia zniszczoną skóre
  • napina i ujędrnia
  • efekty widoczne są juz po jednym użyciu
Produkt kosztuje w UK ok 26f za buteleczke 30ml. 

Moja opinia:
AlphaDerma CE jest najlepszym produktem przeciwmarszczkowym, jaki miałam dotąd okazję stosować. Preparat ten odejmuje naprawdę kilka lat.  Jest to jedyny produkt, jaki posiadałam, po którym naprawdę widac efekty. Po nałożeniu go, twarz staje się rozswietlona, rysy twarzy złagodzone, a cała twarz wyraźnie odmłodzona. To coś zupełnie innego niż zwykły krem. To jakieś "czary- mary" :) Myślę, że nazywanie go alternatywą dla botoksu jest jak najbardziej zgodne z prawdą.
Natomiast zauważyłam również, że po codziennym stosowaniu go na całą twarz przez okolo 2 miesiace, w momencie, gdy przestałam go używac, stan mojej skóry sie pogorszył. Zaczęłam wówczas czytać różne dostepne w internecie recenzje na temat tego produktu, i okazało argirelina jest bardzo kontrowersyjnym składnikiem. Niektórzy twierdzą, że nie ma żadnych naukowych badań nad tym składnikiem, ponadto, że rozluźniając mięsnie, argirelina prowadzi automatycznie do powstawania obwisów twarzy. Inni piszą, że jak każdy polipeptyd, dzialanie preparatu ogranicza się do czasu stosowania kosmetyku.  I myślę, że to jest właśnie problem, który zauważyłam u siebie- w momecie odstawienia preparatu widać dużą różnice. Nie oznacza to jednak, że produkt ten pogorszył stan mojej skóry, a tylko, że podczas jego strosowania widac ogromną zmianę na plus.
I pomimo wątpliwości zdecydowałam się na zakup kolejnego opakowania, a potem następnego, z tym że w tym momencie nie używam tego produktu codziennie, a tylko wówczas, gdy naprawde chce ładnie wyglądać. Bo efekty sa spektakularne :)

:


Dr Nicholas Perricone jest słynnym amerykańskim dermatologiem i dietetykiem, autorem kilku ksiazek o tematyce odchudzania oraz utrzymywania mlodego wyglądu. Jest również twórcą własnej linii kosmetyków do twarzy Perricone MD. Jest on zagorzałym przeciwnikiem botoksu, który jak twierdzi, poprzez długotrwałe sparaliżowanie mięśni, powoduje utratę jędrności twarzy. Perricone jest wyznawcą teorii "beauty from inside out", czyli że odpowiednia dieta może zdziałać więcej dla odmladzania skóry niż jakiekolwiek zewnętrzne metody.

Kosmetyki Dr Perricone maja świetne recenzje ale są koszmarnie drogie i nie miałam okazji ich dotąd wypróbować. Za to słynna 3-dniowa dieta według dr Perricone to coś całkiem przystępnego dla większości z nas, dlatego zdecydowałam się na zakup jednej z jego książek, aby dokładnie ja poznać.

Kupilam na ebayu książke pt "Dr Nicholas Perricone's Programme. A revolutionary new diet".



W książce tej dr Pericone przedstawia 3-dniowy nutritional face lift, oraz 28- dniowy wrinkle free program.

Najważniejszym punktem obu programów jest spożywanie niewędzonego łososia 2 razy dziennie. Pozostałe zasady to:
  • wypijanie 8-10 szklanek wody dziennie
  • trzy posiłki dziennie (zawsze jemy proteiny najpierw)
  • dwa snacki miedzy posiłkami (również proteiny najpierw)
  • każdy posiłek czy snack musi zawierać jeden z polecanych przez dr Perricone produktów. 
Polecane przez dr Perricone produkty to:
  • jajka
  • platki owsiane
  • grilowany lub gotowany losoś
  • piersi z kurczaka
  • melon cantaloupe
  • świeże owoce: jagody, maliny, truskawki, porzeczki
  • salata romaine
  • brokuly 
  • orzechy i migdały
  • oliwa z oliwek
  • avocado
  • papryka (zielona, żółta, czerwona)
  • ciemno zielone warzywa jak szpinak, jarmuż czy rukiew wodna
  • pomidory

Nie stosuje restrykcyjnie zasad opisanych w tej książce( jak żadnej innej diety, ponieważ nie potrafię odmawiać sobie czegokolwiek na dłuższą metę a np. według diety dr Perricone nie możemy pić kawy, a to w moim przypadku jest wykluczone:)),


natomiast na stałe wprowadziłam do mojej diety 3 najważniejsze wg dr Perricone produkty:
  1. melon cantaloupe (będący swoistą bombą antyoksydantową ze wzgledu na wysoką zawartość witaminy C oraz beta-karotenu)
  2. łosoś 
  3. sałata romaine lub watercress

2014/06/03


Większość z Was zapewne je platki zbozowe na śniadanie. Ja jednak nie jadam śniadań innych niż owoce, zgodnie z zasadami Diety Życia, natomiast codziennie wieczorem marzę o zjedzeniu czegoś słodkiego. Kolacja jest to dla mnie z reguly czas folgowania sobie. Nie potrafie iść spać głodna. Czasem, powiedzmy raz, dwa razy w tygodniu, decyduje sie na łakomstwo i obżeram sie ciastem lub moimi ulubionymi snickersami, jednak przeważnie wybieram jogurt z płatkami, owocami i orzechami.




Uwielbiam krokiety. Jednak, jak wiadomo, sa one dość tuczące. Już same placki naleśnikowe, czyli połączenie białej mąki i mleka + jajko, to zbrodnia przeciw Diecie Życia (Diamondów). Znalazlam wiec sposób, aby jeść krokiety, jednocześnie nie łamiąc zasad tropologii (minimalne ilości białka przy posiłku węglowodanowym, czy odwrotnie,sa dopuszczalne). Mianowicie placki naleśnikowe przygotowuję bez mleka, a farsz robię jedynie z warzyw. Mam opracowanych kilka takich przepisów. Dzis pierwszy: moje sztandarowe danie,  czyli krokiety z kapusta, nie tylko pyszne, dietetyczne, ale również ładnie się prezentujące i nadające się np. na danie dla gości.
Z przepisu wychodzi ok. 10-12 krokietow.
Ja bede używala w tym przepisie kapusty wloskiej, jednak równie dobrze można użyć kapustę bialą, z tym że wówczas musimy wydłużyc czas jej gotowania.

Rozpoczynamy od poszatkowania kapusty. Robimy to krojąc kapustę niekoniecznie drobno, gdyż będziemy ja kroić ponownie po ugotowaniu. Pokrojoną kapustę umieszczamy w garnku, zalewamy wrzątkiem i gotujemy pod przykryciem ok pół godziny.


Ugotowaną kapustę odcedzamy lecz zostawiamy wilgotną, ponieważ będziemy ją jeszcze podsmażać a bez wody szybko by nam sie przypalila. Teraz drobno ją kroimy. Na rozgrzanej patelni rozpuszczamy 1 lyzkę masla i 1 lyżkę oliwy z oliwek (lub oleju rzepakowego), wrzucamy pokrojoną 1 cebulę i chwilę podsmażamy, aż sie zeszkli.


 Dodajemy kapustę, mieszamy.


I teraz najważniejsza część zadania, czyli doprawiamy kapustę. Ja robie to wedlug zasad kuchni wg 5 przemian, i dodaję kolejno, mieszając:
1 łyżkę bazylii (k), 1 łyżke soku z cytryny (k),1 łyżkę tymianku (g), pół łyżki kurkumy (g), 1 kopiastą łyżkę kminku mielonego(sł) (najważniejsza przyprawa w tym przepisie), pół łyżeczki imbiru (o), pół łyżeczki pieprzu cayenne (o), pół łyżeczki pieprzu czarnego (o), ok.1 łyżeczkę soli (sn), vegetę do smaku (sn). Potrawa wychodzi dosyć pikantna i wyraźna w smaku, dlatego jeżeli ktoś woli delikatniesze smaki, można zmniejszyć ilość przypraw ostrych i soli.


W ten sposób mamy przygotowany farsz.


Teraz ciasto. Do rondelka wsypujemy ok. 4 kubków mąki- ok. 650gr (k), dodajemy pół łyżeczki kurkumy (g), 1 jajko (sł), pół łyżeczki imbiru (o), szczypte soli (sn) i wlewamy wode (sn). Ja dodaje na początku 2 kubki wody, miksuje, i stopniowo dodaję więcej wody, aż do uzyskania odpowiedniej gęstości ciasta.



Na dużej patelni o średnicy 30-32cm na niewielkiej ilości oliwy smażymy placki.



Na każdy placek kładziemy wałeczek z farszu i zawijamy.









Krokiety mamy już gotowe.Ja nie panieruję ich w jajku i bułce, lecz przed podaniem podsmażam je po prostu na niewielkiej ilości masła. Oczywiście panierowane bedą jeszcze smaczniejsze, ale też bardziej kaloryczne.






Krokiety sa przepyszne. Smacznego :)



2014/06/01


Z różami Everyday Minerals mam kontakt od ok 2 lat. Gdy skończył mi się mój ulubiony wówczas Maybelline Mineral Powder Blush w kolorze Opal Rose zaczęłam szukać czegoś równie dobrego albo nawet lepszego. Zdecydowałam sie w końcu na zakup 2 odcieni róży firmy Everyday Minerals: małego opakowania Nick Nack i pełnowymiarowego Walkee Talkee. Nick Nack okazał sie niestety całkowicie nieprzydatny dla mnie, gdyż zupełnie niewidoczny na mojej twarzy, natomiast Walkee Talkee to był strzał w 10.

Muszę najpierw zaznaczyć, że nie jestem milośniczką róży w kolorze brzoskwiniowym. Nie tak dawno kupilam Benefit Coraliste i po krotkim czasie sprzedalam ja na ebayu, poniewaz nie jest mi dobrze w takich odcieniach. Moim ulubionym odcieniem jest odcien malinowy, ciemnoróżowy. Tak wiec moje opinie będą w kontekście tego czy róż pasuje do moich preferencji czy tez nie.

Walkee talkee jest przepięknym mieniącym sie różem w kolorze czerwono-różowym ze złotymi drobinkami. Nie jest zbyt ciemny, nakladalam go prosto na twarz bez obsypywania nadmiaru z pędzla. Nadaje twarzy zdrowy piękny rumieniec. Osobiście nie przepadam za złotym odcieniem na mojej twarzy, np nie lubię złotych cieni do powiek, jednak ten róż jest piękny a zlote drobinki sa delikatne, widoczne tylko w dobrym swietle z bliskiej odleglosci.  Polecam goraco ten piękny uniwersalny odcień.

Nick nack jest również pięknym kolorem, jasno-mleczno-różowym bez dodatku brzoskwinii, matowym, jednak jest tak jasny, ze kompletnie niewidoczny na mojej twarzy.

Tak wiec przez okolo rok uzywalam dzien w dzien Walkee Talkee, a gdy mi sie skonczyl, okazało sie, że jest juz praktycznie nigdzie niedostępny, przynajmniej w UK.
Wówczas rozpoczęłam poszukiwania nastepcy.

Po kilku nieudanych podejsciach do róży z innych firm zdecydowalam sie na powrot do róży Everyday Minerals. Poniewaz nie wiedzialam, na ktory pelnowymiarowy produkt sie zdecydowac, zamowilam kilkanascie testerow z Polski (okazalo sie, ze Walkee Talkee rowniez byl w tym sklepie dostepny) ktore przedstawiam Wam ponizej:


Everyday Minerals swatche




Opisze je teraz po kolei:

Like lady bird lake- bardzo ciekawy, zupelnie inny od pozostalych odcien, wpadajacy w braz i koral, intensywnie mieniacy sie. Mysle, ze bedzie on bardziej sie sprawdzal przy ciemniejszych karnacjach, choc na mojej jasnej cerze rowniez wyglada ladnie. Bardzo oryginalny i piękny odcień, polecam.

Róż EM Like lady bird lake swatch

Róż Everyday Minerals Like Lady Bird Lake


Ambosia- z tym kolorem wiazalam duze nadzieje ogladajac go na stronach internetowych, a jednak troche rozczarowal mnie. W sloiczku wyglada na dosc delikatny roz w raczej zimnym odcieniu, jednak na policzkach transformuje sie w brzoskwiniowy kolor, ktory nie jest dla mnie odpowiedni. Jednak jest bardzo ladnym kolorem, i osoby lubiace brzoskwiniowe tony w rozach beda na pewno zadowolone. Dosc intensywny, blyszczacy.

Róż EM Ambrosia swatch


Restful- przepiekny, opalizujacy, subtelny odcien rozu. Lekko wpadajacy w odcienie fioletu, maliny. Na policzkach wyglada pieknie.

Róż EM Restful



Apple to dosc delikatny rozowy kolor, matowy, bardzo uniwersalny, dobrze napigmentowany jak wszystkie róże Everyday Minerals, trzeba uwazac przy nakladaniu, aby z nim nie przesadzic. Kolor jest różowy, wpadajacy lekko w czerwone tony, dosc cieply, dajacy bardzo naturalny kolor na policzkach.

Róż EM Apple swatch



Girl Friday- matowy, fioletowy odcien rozu, bardzo mocno napigmentowany, mozna nim zrobic plamy, dla mnie osobiscie zbyt ciemny.

Róż EM Girl Friday swatch


Salon fun- kolejny przepiekny kolor. Sliwkowo- malinowy, taka jakby fioletowo- rozowa fuksja, na policzkach wygladajacy na przepiekny naturalny rumieniec. Bardzo intensywny, raczej polecilabym go osobom o ciemniejszej karnacji.

Róż EM Salon Fun swatch



Sprung!- kolejny piekny kolor, odcien berry, wpadajacy lekko w czerwone tony, matowy, na policzkach wyglada przepieknie. Jeden z moich ulubionych, choc jest troche zbyt intensywny do dziennych makijazy, za to do wieczorowych idealny.

Róż EM Sprung! swatch



Wild flower heaven- moj absolutny faworyt, jasny rozowy kolor, matowy,  wpadajacy w odcien taupe, czy bezowo- fioletowy. Nigdy nie przypuszczalabym, widzac go w sloiczku, ze moze tak pieknie wygladac na policzkach. Jest jasny, ale nie tak jak Nick nack, jest widoczny, i mozna nim budowac mocniejszy efekt nakladajac kolejne warstwy. Ma przepiekny kolor, mleczno-różowo-fioletowy, nie daje efektu rumienca jak przy wysokiej goraczce, ale za to powoduje, ze moglabym sie wpatrywac w moje policzki z zachwytem godzinami.

Róż EM Wildflower Heaven swatch



All smiles- jedyny brzoskwiniowy kolor wsrod zamowionych przez mnie. Matowy, koralowo- brzoskwiniowy. Nie lubie pomaranczowych odcieni rozy, jednak ten na policzkach transformuje sie w piekny rozowo- brzokswiniowy kolor. Mocno napigmentowany, trzeba z nim uwazac

Róż EM All smiles swatch



Dvd Saturday to chyba najbardziej blyszczacy ze wszystkich róży Everyday Minerals (przynajmniej w pudeleczku czy na rece, bo na twarzy tylko delikatnie sie mieni), mocny, intensywny roz wpadajacy w kolor  fuksjowo-fioletowy, ze srebrnymi drobinkami. Co ciekawe, w pudeleczku wyglada na fiolet, ale na twarzy transformuje sie w czerwonawy kolor z cieplymi tonami. Bardzo intensywny, zbyt ciemny dla mojej karnacji.

Róż EM Dvd Saturday swatch



Walkee Talkee to róż, od ktorego zaczela sie moja milosc do róży Everyday Minerals. Ma piekny subtelny, nie za mocno intensywny odcien, wpadajacy w czerwone tony ze zlotymi drobinkami mieniacymi sie przepieknie na twarzy. Absolutnie godny polecenia.

Róż EM Walkee Talkee blush



Wild vines- piekny, matowy, najbardziej klasyczny wedlug mnie kolor rozu. Bez domieszki koralu czy brzoskwini, intensywny, wpadajacy w czerwone tony, nadajacy twarzy zdrowy, swiezy wyglad. I, co ciekawe, pomimo ze jest jednym z najciemniejszych ze wszystkich posiadanych przeze mnie kolorow, na mojej jasnej karnacji wyglada wyjatkowo pieknie. Moj number one w tym momencie.


Róż EM Wild vines swatch



So co ma odcien mauve, czyli wpadajacy we fiolet,  jednak na policzkach zmienia sie w piekny rozowy rumieniec. Nie jest ani za jasny ani za ciemny, wyglada bardzo naturalnie. Nadaje piekne kolory twarzy. Matowy.

Róż EM So Co swatch



I Nick nack- bardzo ladny odcien, mleczno rozowy, lekkow padajacy w brudny roz, matowy, szkoda tylko ze tak jasny, ze go wcale nie widac na mojej twarzy.

Róż EM Nick Nack swatch




Podsumowujac: po przetestowaniu wszystkich ww kolorow zdecydowalam sie na zakup dwoch pelnowymiarowych róży: Wild Vines i Wild Flower Heaven. Ale tak naprawde, gdybym nie miala tak duzego wyboru, a tylko jeden, ktorykolwiek z nich, bylabym i tak szczesliwa, bo kazdy z tych kolorow wyglada mniej lub bardziej pieknie. Uwielbiam pudrowa formule rozy mineralnych, ktora wydaje mi sie intensywniejsza niz w przypadku rozy prasowanych, np Coraliste nakladalam wieloma wartswami i wciaz prawie nie bylo jej widac. Sa wyjatkowo trwale, po caly dniu dalej utrzymuja sie na twarzy. Namiawiam goraco na sprobowanie róży Everyday Minerals.

I jeszcze na zakonczenie kilka swatchy w zestawieniach: