Translate

2015/06/22

Witajcie:)
Nazbierało mi się sporo kosmetyków, które zakupiłam w ostatni czasie. Początkowo planowałam zrobić dla każdego z nich osobny wpis, ale jest ich już za dużo i nie dam rady:) Będzie to jak zwykle głównie pielęgnacja przeciwzmarszczkowa, ale nie tylko. Zapraszam!

1. Lierac Premium
Marka Lierac jest jedną z moich ulubionych firm kosmetycznych. Posiada w swojej ofercie wspaniałe kremy przeciwzmarszczkowe, jak Lierac Coherence Lir. Krem Lierac Premium to jeden najdroższych produktów tej firmy, jego regularna cena wynosi ok £70-90f ale udało mi się dostać go w TK Maxx za £19,99! Opisany przez producenta jako odżywczy i redukujący zmarszczki, jego czynnymi składnikami są: argirelina (działająca podobnie do botoksu), kwas hialuronowy oraz ekstrakty z czarnej orchidei, czarnej róży i czarnego maku. Krem jest bardzo treściwy, a jednocześnie o aksamitnie gładkiej konsystencji i przepieknym zapachu. Nadaje się świetnie pod makijaż, gdyż nie pozostawia lepkiej powłoki. Nałożony grubszą warstwą przed snem cudownie zmiękcza i odżywia skórę, która na drugi dzień wygląda na wypoczętą i zregenerowaną:) Szczerze polecam!

2. Olay Regenerist 3 Point Treatment Cream
Kolejny krem przeciwmarszczkowy i kolejny strzał w dziesiątke!  Kosmetyk ten uplasowął się na drugim miejscu pod względem ilości sprzedanych sztuk w UK w 2014r. Glównym składnikiem kremu Olay Regenerist 3 Point jest popularny peptyd Matrixyl posiadający właściwości przeciwzmarszczkowe. Jestem bardzo zadowolona z tego produktu, podobnie jak z większości kosmetyków z serii Olay Regenerist, jak np Olay Regenerist Night Recovery Cream czy 30 Second Wrinkle Filler.

3. Nuxe Reve de Miel
Marka Nuxe jest dla mnie porównywalna z Lierac- notabene obie są francuskie. Firma produkuje kosmetyki naturalne, nie testowane na zwierzetach, nie zawierające olejów mineralnych ani parabenów. Kremy Nuxe to przede wszystkim przepiękny zapach czyli nutka aromaterapii. Krem Reve de Miel pokochałam w chwili, gdy jakiś czas temu wpadła w moje ręce próbka tego produktu w wersji na dzień. Zakochałam się zarówno w konsystencji, jak i zapachu ale przede w jego odmładzającym działaniu, które bylo widoczne. Wiedziałam, że pewnego dnia zakupię jego pełnowymiarową wersję. I tak się stało, tylko że zdecydowałam się na zakup wersji na noc, ponieważ mam za duzo produktów do dziennej pielęgnacji. Nuxe Reve de Miel Night podobnie jak jego brat na dzień posiada obłędny zapach! Jego konsystencja jest nieco bardziej treściwa i bogata, krem wspaniale regeneruje skórę podczas snu. Uwielbiam:)

4. La Prairie
Ta marka nie jest zbyt popularna ( przynajmniej tak mi sie wydaje). Kosmetyki tej firmy sa bajońsko drogie i kupuję je wyłącznie na ebayu, gdy uda mi sie wylicytować korzystna cene. Tym razem kupiłam kilka próbek o pojemności 5ml. I pomimo, że nie widze jakichś spektakularnych efektów zwłaszcza za takie pieniądze, to jednak gdy tylko mogę, kupuję kolejne kosmetyki La Prairie, bo po prostu czuję, że robię dla siebie coś dobrego. Jeżeli dla kogoś cena nie stanowi problemu, polecam.

5. Nip + Fab, Glycolic Fix Serum
Wspominałam Wam kiedyś o serum tej firmy, które bardzo polubiłam (link), miałam więc nadzieję, że kolejny produkt tej marki również mnie zachwyci. Jednak, choć może nie rozczarował mnie zupełnie, to również nie zachwycił. Produkt ten posiada konsystencję żelu o przyjemnym cytrynowym zapachu. Przeznaczony do stosowania na noc, posiada 4% kwasu glikolowego. Niestety nie robi nic z moją skórą:( Być może stężenie kwasu jest zbyt słabe. Z podobnych produktów o wiele bardziej lubię Lierac Comfort Peel.
6. Sleek, Face Contour Kit
Posiadam w kolorze Light. Bardzo przyjemny produkt, niestety codziennie i tak wybieram Benefit Hoolę i High Beam, które jednak podobaja mi sie bardziej! Paletka czeka więc na swoją kolej ale i tak się cieszę, że ją posiadam, jest dobrze wykonana, malutka, zgrabna, świetnie się nadaje do torebki czy podróży :) Kolor brązera bardzo ładny, naturalny, nie wpadający w pomarańczowe tony, jesli chodzi o rozświetlacz osobiście wolę o rózowo- szampańskich odcieniach, choć ten odcień, złotawo-brzoskwiniowy, również sprawdza się na mojej skórze:)

7. Yoskine,Enzymatyczny Peeling Przeciwzmarszczkowy
Od jakiegoś czasu unikam już szorowania mojej twarzy pelingami ziarnistymi a wybieram właśnie enzymatyczne. Próbowałam wielu ale ten peeling uważam za prawdziwą perełke! Producent opisuje go jako preparat luksusowy i mogę się z tym zgodzić. Dla mnie, aby produkt mógł być nazwany luksusowym, musi posiadać odpowiednią konsystencję, zapach, estetykę wykonania oraz przynosić pozytywne rezultaty. Peeling Yoskine sprawdza sie we wszystkich tych kategoriach, przepieknie pachnie, ma delikatną, aksamitna konsystencję, przyjemny design oraz pieknie wygładza i rozjaśnia skórę!

8. Bielenda, Super Power Mezo Serum
Bardzo popularne ostatnio serum i faktycznie świetne:) Cudowny zapach, lekka konsystencja i odczuwalne nawilżenie. Stosuję zwłaszcza pod Derma Wand.

9. Lacura, Renew Night Cream
Przeczytałam niedawno. że w programie "How to look good naked" Gok Wan przeprowadził tzw blind-test wśród 100 kobiet, które porównywały kremy na podstawie ich zapachu, tekstury i nawilżenia. Nie widząc marek, kobiety wybrały krem z Lidla jako jeden z najlepszych! Zdecydowałam się na jego zakup ale musze przyznać, że nie mam do niego zaufania oraz bardzo nie odpowiada mi jego zapach i używam go tylko do rąk:)

10. Baza pod cienie Urban Decay Primer Potion
Razem z paletką Urban Decay Naked 2 załączone były 4 próbki bazy pod cienie w kolorach: Original, Eden, Sin i Anti- Aging. Baza w kolorze sin tak mi się spodobała, że zamówiłam jej pełnowymiarowe opakowanie. Niestety, zmieniłam zdanie i teraz nie podoba mi się wcale! Jest bardzo mocno perłowa, trudna do roztarcia i wchodzi w zmarszczki:( Jest bardzo sucha, muszę stosować pod nia krem i od razu ją aplikować i to w bardzo niewielkiej ilości. Co prawda cienie sie nie rolują ale nie polecam, przynajmniej nie w tym kolorze!

I to już wszystkie z moich zakupów kosmetycznych, o których dzisiaj chciałam Wam opowiedzieć. Dajcie znać, czy miałyście któryś z tych produktów oraz co o nich sądzicie?
Pozdrawiam:)



2015/06/18


Jak już kiedyś Wam wspominałam, kocham książki. Należę do pokolenia wychowanego bez komputerów, za czasów mojego dzieciństwa i młodości jedyną rozrywką było podwórko lub książki. Do dzis pozostał mi nawyk czytania przed snem (choć ostatnio przyznam, że zdradzam książki z laptopem!) Po przeczytaniu setek książek z zakresu psychologii, motywacji i rozwoju duchowego, dzis chciałam się z Wami podzielić moja listą najlepszych z nich.

1. Louise Hay " Możesz uzdrowić swoje życie"

To była pierwsza książka z tematyki samorozwoju, jaka przeczytałam. Pamiętam, że kupiłam ją we Wrocławiu na Dworcu Głównym ponad 20 lat temu.... Wtedy jeszcze nie było, jak teraz w księgarniach, półek pełnych poradników. Louise Hay jest jedną z pionierek samorozwoju, założyła i prowadzi do dzis w Kalifornii ośrodek terapeutyczny Hay House. Książkę czytałam wtedy w pociągu, nie mogłam się oderwać, to było dla mnie jak objawienie. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z teorią, że nasze myśli tworzą okoliczności życiowe! Byłam pod ogromnym wrażeniem. Zaczęłam wykonywać zawarte w książce ćwiczenia a moje życie zmieniało się na lepsze. Jednym z ćwiczeń, które zapamiętałam najbardziej, była praca z lustrem. Loise Hay zachęca, abyśmy codziennie siadali przed lustrem i przez kilka minut mówili do siebie "kocham cię". Spróbujcie, ale miejcie pod ręką paczkę chusteczek! Książkę tę do dziś uważam za jedną z najlepszych poradników, jak pracować ze sobą.

2. N Walsch " Rozmowy z Bogiem"

Cudowna książka, na podstawie której powstał film o tym samym tytule. Zrobiła na mnie ogromne wrażenie, wracałam do niej wielokrotnie. Książka o prowokującym tytule, której autor, pewnego dnia, będąc w tragicznej sytuacji życiowej, siada z długopisem w ręku i pisze list do Boga. List pełen gniewu, żalu i pytań: daczego jego życie jest tak nieudane? W pewnym momencie autor uświadamia sobie, że otrzymuje odpowiedzi. Głownym przesłaniem tej książki jest znów potęga myśli. Autor pisze: "Kiedy przyłapiesz się na myśleniu negatywnym - takim, które zaprzecza twojemu najwyższemu pojęciu o danej rzeczy - pomyśl na nowo! Mam na myśli dosłownie. Kiedy myślisz, że jesteś w kropce, że nic dobrego z tego wyjść nie może, pomyśl na nowo. Kiedy myślisz, że świat to straszne miejsce, w którym dzieje się tyle zła, pomyśl na nowo. Kiedy myślisz, że wszystko ci się wali i wygląda na to, że już nie uda ci się tego z powrotem poskładać, pomyśl na nowo. Możesz się w tym wyćwiczyć. (Popatrz, jakiej wprawy nabrałeś w unikaniu tego!)"
Przepiękna, wzruszajaca, pełna nadziei i mądrości zyciowej- kto jeszcze nie czytał, lektura obowiązkowa!

3. Joe Vitale "Zero ograniczeń"

Joe Vitale, guru w zakresie osiągania dużych kwot pieniężnych za pomocą potęgi umysłu, tym razem przedstawia metodę dr Ihaleakal Hw Len, hooponopono, polegającą na nieustannym powtarzaniu słów: "kocham cię, przepraszam, prosze wybacz mi, dziękuje". Słowa te, powtarzane nawet w najtrudniejszych dla nas sytuacjach, mają transformującą moc. Książka bardzo ciekawa, piekna, inspirująca, polecam ja wszystkim poszukującym prawdy o życiu, pragnącym uzdrowić siebie i otaczającą rzeczywistość. Na mnie wpłynęła głęboko i często do niej wracam.

4.  Shakti Gawain "Twórcza wizualizacja"

Światowy bestseller w temacie wizualizacji, bardzo popularna i najlepsza pozycja jaką czytałam z tej dziedziny. Autorka pisze jak wykorzystać moc twórczą tkwiącą w umyśle każdego z nas do kreowania rzeczywistości. Przedstawia szereg metod i technik wizualizacji takich jak: tworzenie własnego sanktuarium, spotkanie z wewnętrznym przewodnikiem czy technika różowego balonika, przy pomocy któych możemy osiągnąć upragnione cele. Ja osobiście przekonałam się niejednokrotnie o wielkiej potędze narzędzia jakim jest wizualizacja, jednak aby było ono skuteczne, niezbędne jest prawdziwe pożądanie czegoś a także wiara, że osiągnięcie tego jest dla nas możliwe. 

5. Dale Carnegie  "Jak zdobyć przyjaciół i zjednać sobie ludzi"

Kolejny bestseller tym razem w dziedzinie technik zjednywania sobie przychylności innych. Czytałam go wielokrotnie, co prawda wiele lat temu, wtedy, gdy podobanie sie innym było jeszcze dla mnie ważne:) Choć mówiąc serio, każdy z nas w mniejszym lub większym stopniu chce być lubiany, a techniki zawarte w tej książce pomoga nam w zdobyciu sympatii innych. Metody te są pomocne zarówno w sferze zawodowej, ucząc nas jak robić dobre wrażenie, jak napisać dobry list motywacyjny, oraz przydadzą się w naszych związkach czy relacjach z przyjaciółmi. Pisałam już o tej książce tutaj. Za każdym razem, gdy w moim życiu stosowałam techniki Dale Carnegiego, osiągałam niewiarygodne rezultaty.

6. Saint Germain "O alchemii", "Złota księga"

Jeżeli miałabym wybrać tylko jedna książkę, z którą chcę zostać do końca życia, byłaby to zdecydowanie któraś z pozycji Saint Germain. Hrabia de Saint Germain to bardzo ciekawa i tajmnicza postać, mistrz alchemii, malarz, poeta, szlachcic. Potrafił przemieniać metale w złoto, odkrył eliksir młodości, władał płynnie 12 językami. Był powiernikiem królów i autorytetem w wielu dziedzinach. Żył w XVIII wieku, jednak podobno po jego śmierci był widywany jeszcze wielokrotnie, np spotykała się z nim teozof Annie Besant w 1896r. Ostatni raz był widziany w 1902r kiedy to ponoć spotkał się z Rudolfem Steinerem. Francuski pisarz Voltaire mówił o nim "człowiek, który nigdy nie umiera i wie wszystko".
Zarówno "O alchemii" jak i "Złota księga" to dla mnie książki magiczne. Uczą one jak zmieniać siebie przy pomocy potężnych afirmacji "Jam Jest", oczyszczania fioletowym płomieniem oraz wizualizacji za pomocą "chmury".
7. Arthur Powell
"Ciało astralne", "Ciało mentalne", "Ciało etetryczne", "Ciało przyczynowe"

Fascynujace książki pozwalające zrozumieć życie człowieka podczas snu, po śmierci fizycznej oraz wyjaśniające wiele zjawisk okultystycznych. Polecam zwłaszcza "Ciało astralne". Książka porusza kwestie myslokształtów, życia podczas snu i po śmierci, istot astralnych, spirytyzmu oraz jasnowidzenia.

8. Napoleon Hill- Myśl i bogać się

Bez wątpienia klasyk literatury motywującej. Czytając te książkę dowiesz się, dlaczego niektórzy zdobywają ogromne fortuny, idą całe życie naprzód rozwijając się i pomnażając bogactwo i szczęście, a inni stoją w miejscu. Książka opublikowana po raz pierwszy w 1937r , od tamtego czasu doczekała sie 47 wydań! Zawiera analizy biografii dziesiątek osób uznawanych za ludzi sukcesu jak: Thomas Edison, Henry Ford czy John Rockefeller. Autor przedstawia niezawodna formułę, która zastosowana przywiedzie nas do osiągnięcia upragnionych celów. Każdy z nas może zastosować tę formułę w swoim życiu!

9. M. Newton- "Przeznaczenie dusz" i "Wędrówka dusz"

Michael Newton, uznany w świecie hipnoterapeuta, opisuje w swoich książkach przykłady sesji hipnotycznych, podczas których jego pacjenci zostają przenoszeni do czasu pomiędzy wcieleniami. Wspaniałe lektury, zwłaszcza dla tych, którzy wierzą w reinkarnację, pozwalające lepiej zrozumieć niesmiertelność ludzkiej duszy. 

10. Alan Kardec- Księga duchów

Alan Kardec (H.Rivail) - francuski uczony, wykładał matematykę, fizykę, chemię, astronomie. W wieku 50 lat zainetersował się zajwiskiem poltergeistów, szczególnie interesowały go metody komunikacji z duchami, jak np. wybieranie liter. Poniewż sam nie był medium, korzystał z pomocy osósb o nadprzyrodzonych zdolnościach, aby nawiązać kontakt z duchami. Ułożył listę 1018 pytań do duchów, które miały wyjasnić ich naturę, świat duchowy i jego związek ze światem materialnym. Odpowiedzi duchów zawarł w książce"Księga duchów".
"Księga duchów to dzieło wyjątkowe. Allan Kardec zebrał w niej ponad tysiąc pytań, które nurtuja ludzkość od zawsze i odpowiedzi, które na nie uzyskał od Duchów. Odpowiedzi te są wyjątkowe nie tylko dlatego, że podyktowane zostały z zaświatów, ale przede wszystkim z tego powodu, że przedstawiaja logiczną i spójną wizję naszego życia- wizję, która wyjasnia nam przyczyny cierpienia, sens naszego istnienia, los, który czeka nas po śmierci. Odpowiada na pytania: kim jesteśmy? Skąd przychodzimy? Dokąd zmierzamy? Czytelnik znajdzie w niej słowa pociechy, dzięki którym będzie w stanie stawiać czoła codziennym problemom, ale także potwierdzenie tego, że nasi zmarli bliscy wciąż żyją i przebywają obok nas".


To już wszystkie książki, które chciałam Wam dziś przedstawić. Część z tych tytułów oraz wiele innych wspaniałych pozycji możecie wypożyczyć za darmo w bibliotece online 


http://www.ksiegozbiory.cba.pl/ksiegi.html

Muszę przyznać, że lista moich ulubionych książek jest płynna i co jakiś czas zmienia się. Inne ksiązki lubiłam jako nastolatka a inne lubię teraz. Poza tym ciągle zamawiam nowe pozycje. Właśnie w tej chwili jada do mnie z Polski: Anthony de Mello "Przebudzenie", Albom Mitch "Wtorki z Morriem" oraz Eckhart Tolle "Mowa ciszy". 


A jakie są Wasze ulubione książki? Proszę, polećcie mi jakieś tytuły, chetnie przeczytam!



2015/06/17


Przepis na ten sernik dostałam od mojej przyjaciółki z Polski, Moniki. Jest niesamowicie pyszny, kremowy, a aromat midgdałowy nadaje mu wyjątkowy smak. Bardzo prosty do wykonania, zamiast ciasta przekładamy go herbatnikami ale co najważniejsze, przygotowujemy go bez całkowicie bez pieczenia!

Składniki:
1 kg zmielonego sera
1 kostka masła
2/3 szkl cukru 
4 żółtka
0,5 szkl mleka
czubata łyzka mąki ziemniaczanej lub budyń waniliowy
cukier waniliowy
aromat migdałowy (ok 5ml)
herbatniki
2 czekolady z orzechami (ok 300gr)


Przygotowanie:
1. W garnku rozpuszczamy masło, dodajemy ser, cukier, cukier waniliowy, żółtka, wszystko mieszamy (masa w tym momencie jest dość gęsta).



2. W pół szklanki mleka rozpuszczamy kopiasta łyżkę mąki ziemniaczanej lub budyń waniliowy i wlewamy do garnka z pozostałymi składnikami. (konsystencja masy zrobi się płynna). Masę doprowadzamy do wrzenia i gotujemy ciagle mieszając aż do zgęstnienia sera, ok. 10 minut (masa w dalszym ciągu będzie dośc płynna, nie należy sie o to martwić, ona zgęstnieje później).


3. Blachę wykładamy herbatnikami, na to wylewamy połowę przestudzonej masy serowej, druga wartswa herbatników, druga połowa sera, trzecia warstwa herbatników.


4. W rondelku rozpuszczamy czekoladę z dodatkiem mleka, wylewamy na herbatniki.



5. Ciasto należy pozostawić do schłodzenia, gotowe do spożycia będzie po kilku godzinach, a najlepsze jest na drugi dzień.




Ciasto jest pyszne! Życzę smacznego:)

2015/06/14


Postanowiłam podjąć wyzwanie ćwiczenia przez miesiąc z Ewą Chodakowską i zaprezentować na blogu wyniki. Skłoniły mnie do tego opisy dziewczyn, które osiągają niewiarygodne rezultaty i przedstawiają je w formie metamorfoz: przed i po. Mój stan na dzień dzisiajszy to: 62kg, obwód w pasie 72cm, biodra 98cm: uda 58cm. Za miesiąc zaprezentuję Wam w formie tabeli jak zmieniały się moje wartości w tym czasie. Ciekawa jestem czy w ogóle się zmienią:) Nie zależy mi na tym, żeby schudnąć więcej niż 2-3 kg, bo w moim wieku to już raczej niewskazane, a tylko chciałabym ujędrnić ciało i zgubić trochę w obwodach.

Od trzech lat ćwiczę z Mel B, raz tylko próbowałam skalpela z Ewą ale padłam gdzieś w 30 minucie i w ogóle generalnie byłam wtedy na nie. Ćwiczenia z Mel B są fantastyczne, wesołe, krótkie i naprawdę wysmuklają ciało ale dziś mam ochote iść krok dalej. Nie wiem jeszcze dokładnie, jak będą wyglądały moje treningi, nie posiadam niestety książki Ewy. Prawdopodobnie będę wykonywać na zmianę programy: Turbo, Skalpel i Killer ale to sie okaże w trakcie. Dieta pozostanie taka sama jak dotąd (link). Szczerze mówiąc, gdyby nie zobowiązanie się publicznie, z pewnością nie chciałoby mi się tego robić, dlatego właśnie postanowiłam napisać dziś tego posta:)

Tak że wyniki za miesiąc, mam nadzieję, że będę miała się czym pochwalić!

A na koniec do panów, pamiętajcie! 


2015/06/06



Pomimo zdrowego trybu życia od czasu do czasu czuję wewnętrzna potrzebę przeprowadzenia detoksu, zwłaszcza, że nie przestrzegam w 100% zasad zdrowego odżywiania. Detoksykacja ciała nie tylko pozwala poczuć się zdrowiej, ale również sprawia, że nasze oczy staja sie błyszczące, skóra bardziej promienna a dodatkowo możemy zgubić kilka kilogramów.

Istnieje wiele programów oczyszczających a moje ulubione to:

1. Jednodniowe głodówki i mini- głodówki

Kiedyś moim ulubionym sposobem na detoksykację organizmu były jednodniowe głodówki, które praktykowałam przeważnie raz w miesiącu. Czasem starałam się głodować również nastepnego dnia, jednak z reguły w połowie drugiego dnia robiło mi sie słabo i poddawałam się. Jednak nawet te jednodniowe głodówki przynoszą bardzo duzo korzyści. Szczególnie, gdy w kolejnym dniu po głodówce spożywamy np tylko owoce i warzywa i stopniowo w kolejnych dniach wprowadzamy cięższe posiłki. Niestety, z wiekiem zrobiłam się zbyt leniwa, i obecnie coraz rzadziej chce mi sie tak męczyć:) Dziś zamiast jednodniowych głodówek wybieram najczęście tzw mini- głodówki, polegajace na tym, że ostatni posiłek zjadamy wczesnym wieczorem a nastepny o jak najpóźniejszej porze następnego dnia. Do mini- głodówek zaliczamy także spożywanie przez kilka dni jednego rodzaju warzywa, owocu lub soku owocowego, np. słynną kurację gronową.

2. Dieta dr Dąbrowskiej

W chwili obecnej o wiele bardziej od głodówek lubię dietę dr Dąbrowskiej. Chodzi mi zwłaszcza o jej pierwszy etap- leczniczy, nazwywany w tej diecie głodówką. W trakcie tego etapu możemy spożywać warzywa (przeróżne ale oprócz ziemniaków, grochu i fasoli), jabłka i grejfruty. Wydawało by się, że nie będzie to może nic trudnego wytrzymać na takiej diecie, bo jakiś wybór produktów w końcu mamy, jednak wierzcie mi, że etap ten jest bardzo, bardzo trudny, dlatego termin głodówka faktycznie do niego pasuje. Ja z reguły wytrzymuję na tym etapie 3 dni i w tym czasie gubię ok. 2kg.

3. Hydrokolonoterapia i lewatywa

Temat może nieco wstydliwy, jednak warty wspomnienia. Praktykowanie lewatyw przede wszystkim zaleca Gerson w swojej słynnej terapii. Posiadam w domu świetna książkę Daniela Reida "Tao zdrowia", który również kładzie duży nacisk na oczyszczanie organizmu za pomocą płukania okrężnicy. Reid zaleca hydrokolonoterpię, jako bardziej dogłębną od lewatywy. Skorzystałam raz w Anglii z takiego zabiegu i niewykluczone, że kiedyś zdecyduję sie ponownie.

Oczywiście najbardziej znanym i skutecznym sposobem oczyszczania organizmu są długoterminowe głodówki, ale to już jest wersja dla najbardziej wytrwałych:) Takie długookresowe głodówki są jedną z najstarszych naturalnych metod leczenia organizmu. Praktykowane przez joginów, taoistów, starożytnych Greków (Hipokrates), również przez Buddę i Jezusa, który pościł nawet przez 40 dni. W czasie takiego procesu enzymy w organiźmie zamiast wędrować do żołąka przedostają się do jelit i krwiobiegu, i krążąc wraz z krwia "pożerają" wszelkie złogi, oraz uszkodzone i martwe komórki. Cały przewód pokarmowy oraz krew zostają gruntownie przeczyszczone. Ja osobiście nigdy jeszcze nie podjęłam takiego wyzwania nad czym ubolewam:)

Na zakończenie chciałam Was zachęcić do wzięcia udziału w 14-dniowym programie Kristiny z kanału FullyRawKristina pt. Love my body 14 day challenge, który właśnie pojutrze się rozpocznie!


Uwielbiam Kristinę, na jej kanale możemy znaleźć wiele wspaniałych przepisów i inspiracji, a do tego jest to najbardziej kolorowy kanał, jaki znam:)

Pozdrawiam serdecznie!



2015/06/02


Moje pierwsze spotkanie z cottage pie miało miejsce około trzech lat temu podczas wizyty u pewnej angielskiej znajomej. Danie dosłownie rozpływało sie w ustach i natychmiast poprosiłam ja o przepis. Do tamtej pory byłam przekonana, że angielska kuchnia jest okropna, a właściwie to Anglicy nie maja żadnej kuchni, a tylko jedza gotowe dania z supermarketów. Wybaczcie mi jaką byłam ignorantką. Oczywiście nie jest to prawda i, podobnie jak kuchnia polska, rónież angielska posiada wiele ciekawych i pysznych propozycji. Jedną z nich jest właśnie cottage pie.

Danie to jest niby niewyszukane, złożone głównie z mięsa i ziemniaków, jednak przygotowane jest w sposób, którego nie znałam wczesniej. Tradycyjny angielski cottage pie jest to coś z rodzaju zapiekanki złożonej z mięsa mielonego wołowego i ziemniaków puree, pokrytych warstwą zapieczonego sera zółtego.

Przygotowanie cottage pie jest bardzo proste, co zaraz zobaczycie. Danie jest przepyszne i bardzo reprezentacyjne, przygotowuje je często, gdy spodziewam się gości lub zamrażam je i mam gotowe na wypadek niespodziewanych wizyt.

Składniki:
500gr mięsa mielonego wołowego
3 kostki wołowe
2 marchewki
2 cebule
800gr ziemniaków
200 gr sera żółtego


Przygotowanie:
1. Ziemniaki gotujemy w osolonej wodzie do miękkości, a nastepnie ubijamy z dodatkiem masła i mleka aż do uzyskania gładkiego puree.
2. Na patelni rozgrzewamy olej, dodajemy pokrojoną drobno cebulę i marchewkę, podsmażamy ok. 5 min, dodajemy mielone mięso i mieszając smażymy przez ok 10 min do czasu, aż mięso zbrązowieje. Wówczas dodajemy rozkruszone kostki wołowe, pieprz i sól (sól dodajemy ostroznie, uważając, aby nie przesolić, ponieważ już kostki rosołowe były słone) i zalewamy wszystko ok 2 szklankami wody . W tym momencie uzyskujemy słynny angielski sos gravy, powstały z duszonego mięsa mielonego, wzbogacony kostką wołową. Potrawę dusimy pod przykryciem ok 30min. Zaglądamy od czasu do czasu, aby sie nie przypaliła. Jeżeli pod koniec duszenia pozostało jeszcze sporo sosu, usuwamy pokrywkę i redukujemy go prawie do zera.
3. W naczyniu lub naczyniach żaroodpornych (ja używam małych "jednoosobowych" naczyń żaroodopornych) układamy warstwy: mięso, ziemniaki, starty ser.
4. Zapiekamy w piekarniku przez 25min w tempeaturze 180st. Po wyjęciu z piekarnika odczekujemy 5-10 min przed podaniem.












Ja podaje danie dokładnie w taki sam sposób, jak zostałam nauczona, czyli na dużym talerzu stawiam naczynie żaroodporne z cottage pie, a obok podaje marchewkę z groszkiem. Danie jest niesamowite w smaku i przepieknie pachnie, po odkrojeniu pierwszego kęsa czuć unoszący się wspaniały aromat gravy.

Smacznego!