Translate

2017/03/23


Kiedy trzy lata temu zaczynałam pisać tego bloga wydawało mi się, że znam świetne sposoby na utrzymanie młodego wyglądu i dobrego zdrowia i chciałam się nimi podzielić - tymczasem, jak na ironię, wkrótce potem zaczęły się u mnie coraz większe problemy zdrowotne. Bóle w kościach, bóle pęcherza a od jakiegoś czasu doszło jeszcze wiele innych symptomów.

Ostatnie miesiące były dla mnie bardzo ciężkie. Wybaczcie, że nie będę opisywac szczegółów (zwłaszcza, że wciąż nie wiem, co mi jest), na dzień dzisiejszy chciałam tylko wyjaśnić powód tak długiej mojej nieobecności na blogu a także podzielić się z Wami różnymi metodami zapobiegania nowotworom.

Bo oczywiście jako hipochondryczka od urodzenia w każdym symptomie widzę raka. Wiem, że nie powinnam tak robić, że myśli kreuja rzeczywistość ale mam nadzieję, że nie tak od razu i nie w każdym przypadku:) W każdym razie jedną z historii, która mnie ostatnio spotkała, było wykrycie polipa na moich narządach rodnych. Gdy usłyszałam diagnozę, byłam kompletnie przerażona! Do tej pory zawsze moje obawy okazywały się nieuzasadnione, tym razem jednak moje ciało naprawdę coś wytworzyło! Nie zdziwiłam się wcale, że stało się to około pół roku po horrorze, jaki przeżyłam w Polsce, potem śmierci mojego króliczka, z którą do dzisiaj się nie pogodziłam- zgodnie z Germańską Nową Medycyną tak własnie dzieje się z naszym ciałem po przeżyciu silnego konfliktu!


Gdy wyszłam od lekarza, byłam w stanie szoku, i na nic zdały się pocieszenia lekarki, że na moim miejscu by się tym zbytnio nie martwiła, ponieważ miałam niedawno cytologię (półtora roku wcześniej to w UK jest niedawno:)) Pomyślałam, że już koniec żartów, zdrowego stylu zycia na pół gwizdka, podjadania słodyczy itd. Moją pierszą odruchową decyzją było przejście na głodówkę. Po wyjściu od lekarza przez następne trzy i pół doby piłam tylko wodę. Może nie była to długa głodówka ale moja pierwsza dłuższa niż jednodniowa i trochę się bałam się ją kontynuować, zwłaszcza, że w tym czasie musiałam normalnie pracować. Teraz już wiem, że nic się nie złego nie stanie w czasie tak krótkiego postu, miałam w tym czasie mnóstwo energii, wykonywałam wszystkie codzienne czynności bez żadnego problemu.

W czwartą dobę zaczęłam jeść. Nie otrzymałam diagnozy, .że jestem chora na raka ale bałam się, że tak się może okazać i chciałam zrobić wszystko, co mogę, aby cofnąc lub zatrzymać to, co się stało. Oczywiście jako laik działałam po omacku, tak jak pewno większość z osób leczących się metodami alternatywnymi  i było to połączenie terapii dr Budwig, Gersona i Coldwella oraz zaleceń Jerzego Zięby.

Raz na dwa tygodnie przez trzy dni rano piłam łyżeczkę sody oczyszczonej na szklanke letnej wody. Piłam soki owocowo warzywne, jadłam sałatki warzywne oraz kilka razy dziennie pastę z białego sera i oleju lnianego. Wieczorem najczęsciej jadłam pieczone ziemniaki w mundurkach, jednak bez soli, a jedynie z sałatką warzywną. Wszystkie owoce i warzywa kupowałam bezwzględnie organiczne, natomiast organiczny ser biały jest w UK nie do zdobycia (można kupić organic cottage ale nie odtłuszczony i z dodatkiem soli), dlatego używałam naszego polskiego nie-bio odtłuszczonego twarogu. W końcu nauczyłam się sama przygotowywać ser biały:
Domowy twaróg:
2 litry organicznego mleka
1-2 cytryny
szmatka muślinowa. 
Mleko zagotowujemy, wlewamy stopniowo sok z cytryny aż oddzieli sie serwatka, odstawiamy do przestudzenia, następnie przelewamy przez szmatkę/gazę i gotowe.

Kolejną z kuracji było oczyszczanie organizmu z pasożytów za pomoca metody Siemionowej.

Kuracja Siemionowej:
1/2 kg buraków
1/2 kg marchwii
garść rodzynek
garść suszonych moreli
łyżka miodu

Warzywa kroimy, zalewamy wrzącą wodą, dodajemy rodzynki i morele, doprowadzamy do wrzenia. Po ostygnięciu dodajemy łyżkę miodu i odstawiamy na 12 godzin pod przykryciem. Następnie wywar przecedzamy i pijemy codziennie przed każdym posiłkiem.

Co drugi dzień przeprowadzałam miękkie oczyszczanie wątroby według Tombaka:
sok z jednej pomarańczy
1 łyzka soku z cytryn
2 łyzki oliwy z oliwek
Wszystkie składniki zmieszać i wypić przed snem (co najmniej 2 godz po ostatnim posiłku).


Następną sprawą było uszlachetnienie wody do picia. Nie posiadam w chwili obecnej filtra do wody. Zakupiłam więc saszetki Coral Mine z proszkiem z koralowców.

Zakupiłam także suplementy: cynk, selen, magnez i witaminę E (podobno must have w przypadku dolegliwości kobiecych) z dobrej firmy (G&G). Od czasu do czasu zapodawałam sobie przez skórę płyn lugola. Piłam sok pomarańczowy z dodatkiem askorbinianu sodu. Wypróbowałam olejek z oregano. Codziennie zażywałam 10 pestek z gorzkich moreli (wit.B17). Zrezygnowałam z kawy, mleka oraz wszystkich produktów odzwierzęcych (oprócz twarogu do diety dr Budwig). Piłam herbaty ziołowe. Generalnie starałam się odżywiać tak zdrowo, jak tylko potrafię.


Stosowałam również kody uzdrawiania Loyda. Jest to technika czterech pozycji wykorzystująca energię rąk do usunięcia blokad z pamięci komórkowej.

Po miesiącu poszłam na usuwanie polipa. Nie wiem czy sie on zmniejszył czy urósł, nie rozmawiałam z lekarzem na temat moich metod działania. Na pewno oczyściłam oraz odżywiłam swój organizm, jednak problemy zdrowotne pozostały. To wszystko nie jest takie proste. Na dzień dzisiejszy mam wątpliwości czy samą medycyną alternatywną jesteśmy w stanie wyleczyć się z najcięższych chorób czy jest ona może raczej tylko w stanie pełnić funkcję wspomagającą tradycyjne leczenie? A co Wy o tym sądzicie?

Moje anioły:







Pozdrawiam ciepło :)




Categories: , ,

14 komentarzy:

  1. warto się zdorowo odzywiać i prowadzić zdorwy styl zycia,ale jakby co nie omijaj lekarzy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne te Twoje aniołki, moim zdaniem i alternatywna i zdrowe odżywianie i lekarz - wszystko na raz, jeśli nas coś niepokoi wybitnie. Trochę spanikowałaś, ale może to i dobrze. U mnie tez lekarz zdiagnozował to samo, nie łączy tego z rakiem, mam ok cytologię. Póki sie z tym nic strasznego nie dzieje, nie rośnie nie boli to nie ma się tak co zatruwać myślami. Trzymaj się!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Widzę, że lubujesz się w leczeniu "naturalnym", podobnie jak ja :-) To Twoje pytanie o medycynę alternatywną... Hmm... trudno oceniać takie sprawy bez wiekszego doświadczenia czy obserwacji. Sama leczę się naturalnie, ale to są błahe schorzenia - po prostu nie chodzę do lekarza z powodu np. przeziębienia, a leczę się sama z dobrym skutkiem. Z kolei moja poważniejsza dolegliwość, przewlekłe zapalenie zatok i zrujnowana śluzówka nosa (przez uzależnienie od kropelek w przeszłości) już wspomagam u laryngologa, bo za daleko to zaszło. W przeszłości miałam wiele ciężkich przejść i to odbiło się na moim zdrowiu, wiem/wierzę, że jeśli coś psułam przez lata, to nie naprawi się w jeden dzień. Byłam z tym u mistrzyni reiki i ona powiedziała wprost, że nie da rady ze mną, bo ja nie wierzę tak na stówę, że to się naprawi błyskawicznie. Nasza wiara i myśli są kluczowe. A ja rzeczywiście potrafię uwierzyć w wyleczenie, ale nie takie rach-ciach i jest dobrze. Jeśli mogłabym Ci coś doradzić, to właśnie praca z przekonaniami, żebyś nie myślała o tych rakach itp. a mimo wszystko starała się zobaczyć pozytywne zakończenie, czyli dobre zdrowie. Trudne to jest, bo nawet w czasie grypy można mieć załamanie, ale mimo wszystko, już lepiej wcale nie myśleć niż "czarnowidzieć".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudny temat i trudne decyzje, zwaszcza w przypadku chorób zagrażających życiu. I dziękuję za podpowiedź, bo fakycznie w tej mojej mobilizacji zapomniałam zupełnie o tak istotnej sprawie jak potęga wizualizacji, której skuteczności już nie raz swoim życiu doświadczyłam :)

      Usuń
  4. Myślę, że każdy się boi raka, więc nie jesteś jedyna, ale myślenie o nim przez cały czas to nic innego jak powodowanie, że przeżywasz stresy a one powoduje wolne rodniki (oczywiście w nadmiarze) a te uszkadzają komórki i tak właśnie powstają nowotwory (oczywiście w olbrzymim skrócie).
    Ja również jestem za medycyna alternatywną jednak niektóre z nazwisk, które wymieniłaś raczej do mnie nie przemawiają.
    Ja akurat piałam pracę z zakresu prewencji chorób nowotworowych. Temat jest bardzo szeroki. Jeśli miałabym w paru słowach określić dietę najlepszą na prewencję tej choroby to postawiłabym na różnorodność.
    Zobacz - wyeliminowałaś z diety produkty zwierzęce, jednak one posiadają dobre pod względem wchłanialności żelazo (porównując z żelazem znajdującym się w roślinach). Żelazo dział - oczywiście w pewnych dawkach na nasz układ immunologiczny. A dobrze działający układ immunologiczny to podstawa w prewencji nowotworów.
    Jakiś czas temu pisałam o ORAC - wskaźniku neutralizacji wolnych rodników. Zobacz co człowiek powinien jeść, żeby była jak najmniej tych wolnych rodników.
    A co do Twojego stanu zdrowia, to polipy mogą również powodować bóle kostne oraz ból pęcherza. Jednak najważniejsze to iść do lekarza. Dieta to tylko wspomaganie, a resztą powinni się zając specjaliści.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za odpowiedź, przeczytałam Twój wpis o ORAC i pomyślałam sobie, że całkiem nieźle u mnie z dostarczaniem antyoksydantów, bo staram się w swojej diecie spozywać jak najwięcej owoców i warzyw. Mięso to kontrowersyjny temat, ja wyeliminowałam je tylko na miesiąc, gdy chciałam oczyścić organizm, a zaraz potem wróciłam, zwłaszcza do organicznej wątróbki. Podobnie jak Ty, również uważam, że jest ono potrzebne i zastanawiają mnie bardzo takie publikacje jak The China Study. Jeśli chodzi o diety antynowotworowe to sa one często sprzeczne, z jednej strony wegańska terapia Gersona, a z drugiej dieta ketogenna, obie ponoc skuteczne, którą wybrać? Trzeba mieć pewność i wiarę w jedną skuteczną drogę, ja jej nie mam, dlatego, tak jak radzisz, stawiam na różnorodność :)

      Usuń
  5. Świetne zwierzaki:) Z wieloma aspektami się zgadzam, z częścią nie do końca.

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj Sylwia :)
    Zacznę od podziękowań za odwiedziny u mnie i pozostawienie komentarza :***
    Jestem osobą po przeróżnych przejściach, borykającą się z podobnymi do Twoich upodobań, a raczej skłonności :) Tak mają osoby poszukujące, do których jak zauważyłam należysz i Ty, co bardzo mnie cieszy, gdyż mimo tego, ze wpadamy nieraz w swoje własne sidła, to jesteśmy osobami z otwartymi umysłami. Szeroka wiedza pomaga człowiekowi i otwiera różne możliwości, jak chociażby metody leczenia alternatywnego. Od zawsze wierzyłam i czułam, że nasz organizm jest w stanie wyleczyć się z prawie każdej choroby sam, lecz w tych czasach, gdzie jesteśmy przede wszystkim zatoksynowani i pozbawieni wartości odżywczych w pożywieniu, musimy przede wszystkim wspomóc org by był oczyszczony i wzmocniony, wówczas będzie mógł zwalczyć to, co zostało zakłócone. Druga strona medalu to wg mnie duchowa część naszego życia, gdzie wszystko co wewnątrz to i na zewnątrz.. myslę, ze każde zaburzenie, choroba czy dolegliwość zaczyna się najpierw wewnątrz naszej głowy (błędne myślenie itp) czego skutkiem jest chore ciało (blokada) i od tego należy zaczynać leczenie, ale to wg mnie :)
    Co do Twojego problemu, to myślę, ze mc to niewielki okres czasu na to by organizm uporał się z polipem, ale super, że próbowałaś wielu metod, wiesz moja przyjaciółka miała raka macicy, z przerzutami, guz został usunięty wraz z całą macicą, potem moja przyjaciółka zrezygnowała z dalszego leczenia tu miała mieć chemię i naświetlania, nie chciała tak inwazyjnej metody i znalazła metodę Gersona właśnie, zastosowała się do jego rad od A do Z - ilość soków na dobę, lewatywy, by wspomóc wątrobę przy odtruwaniu oraz suplementację i trwało t kilka mcy, efektem czego i ku zdziwieniu lekarzy wszystkie przerzuty zniknęły oraz we krwi nie znaleziono już żadnych komórek nowotworowych, ale to nie wszystko, moja przyjaciółka poza tym co spożywała, zmieniała swoje nastawienie myślenie, widziałam, jak medytuje, jak robi sobie sesje oddechowe, jak czerpie energię z przyjemnych i relaksujacych sposobów, wszystko, by w umyśle zmienić dawno powstałe kody na nowe, tym razem niosące wolność i zdrowie.... minęło 6 lat i mam przyjemność być blisko tej cudownej osoby i obserwować jak cieszy się życiem na nowo :))

    Dziś wiem jedno, że to nie ważne jaką metodę wybierzesz, ważne byś wierzyła w jej skuteczność, w tym jest największa siła :)

    Nie wiem, czy ta historia w czymś Ci pomoże, ale czułam, że chcę Ci ją przekazać <3

    Bardzo ciekawy wpis, ujęłaś mnie szczerością :)

    Pozdrawiam cieplutko,
    Asia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za obszerny wpis i miłe słowa oraz za podzielenie się tą optymistyczną historią:)

      Usuń
  7. Jestem Twoim przeciwieństwem, nie mam nic z hipochondryka, ignoruję wyniki badań, które rzadko robię, nie odwiedzam lekarzy,choć zdrowie mam kiepskie, ale rozsądek każe mi czytać Twojego bloga i być może skorzystam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Trzeba się starać zdrowo odżywiać, czasem można sięgnąć po jakieś sprawdzone suplementy, czy zioła. Zawsze to co naturalne lepsze od chemii.

    OdpowiedzUsuń